Środek lata, przystanek autobusowy na jednej z polskich wsi, na przystanku znajduje się chłopak w niebieskiej koszuli z krótkim rękawem oraz krótkimi spodenkami w kolorze czarno niebieskim w ustach ma łodygę którą się bawi, na głowie lekko zniszczony słomiany kapelusz. Na plecach ma duży plecak widocznie wypchany wszystkim. Chłopak jest wyluzowany, oddycha wolno i głęboko. Nagle podbiega inny chłopak widocznie poddenerwowany, ubrany w czarny garnitur mający przy sobie walizkę. -Jechał już autobus do miasta? Zapytał zdyszany. -A więc patrząc na rozkład jazdy jechał rano o 7:50 później o 13:50... -Ale teraz czy już jechał? -I jeszcze jechał o 15:20. O tak spóźniłeś się na autobus o 15:20, ale czy to ważne za godzinę pojedzie następny. Powiedział spokojnym niskim głosem. -Ale ja muszę być tam już teraz, nie mogę się spóźnić. -Ehh kolejny, opowiem ci coś. Też kiedyś byłem taki jak ty... no może trochę inny, no ale wracając też cały czas się śpieszyłem przez co nie zauważyłem ile tracę cały czas byłem w biegu, dopiero po tym co się stało zwolniłem ii przypomniałem sobie jakie piękne jest życie i że nie warto się cały czas śpieszyć. -A co się stało że zwolniłeś? Chłopak się uśmiechnął -To długa historia, a teraz patrz zwolniłeś odpocząłeś i nawet nie zauważyłeś że autobus już czeka. Faktycznie przed nimi stał autobus. -A tak w ogóle to gdzie się śpieszysz? -Jak to nie wiesz? Jutro dzień Green Flasha który uratował nas wszystkich. -Ahh tak całkiem zapomniałem o tym dniu. Sebastian uśmiechnął się i odszedł z przystanka w kierunku lasu. Po godzinie drogi dotarł do swojej bazy, przypomniało mu się gdy zajmowało mu to parę sekund. W bazie świeciło się światło to był pewnie jego przyjaciel Damian który został w tym czasie pod nazwą Czyściciel, nazwą swojego ojca. -No witaj ślamazaro! Ile na ciebie można czekać? Miałeś być 20 minut temu. Powiedział podchodząc do niego i uściskając go. -A wiesz nie chciało mi się a poza tym miałem ciekawą rozmowę z chłopakiem który coś przygotowywał na cześć Green Flasha. -Czyli twoją cześć. Sebastian spojrzał na niego jakby nie wiedział o czym mówi. -Będziesz tam jako on? -Jako kto? -Nie drocz się już wiesz kto, Green Flash. -Ale ja już nie jestem Green Flashem, jego już nie ma i raczej nie będzie, wiesz dobrze że zniknął wtedy w iskrze speed-force i nie powróci... nigdy. Sebastian odwrócił się i wszedł do bazy. Wyglądała nieziemsko, do okoła szklanego sufitu były diody LED w kolorze niebieskim, ściany były biało zielone. W ścianach były komory na stroje w środkowej był strój Green Flasha. Pomiędzy komorami były komputery i wyświetlacze, w prawo były schody które prowadziły do tunelu szybkościowego. W lewej stronie były małe pokoje z łóżkami komputerami i innymi rzeczami. Sebastian położył się i szybko zasnął. Obudził go głośny dźwięk. W całej bazie świeciło czerwone światło. Chłopak szybko się ubrał i udał do głównej części bazy, popatrzył na komory stroju Damiana nie było. Sebastian popatrzył na wyświetlacz który pokazywał centrum wsi, niebo było zachmurzone na środku było widać Czyściciela walczącego z kimś kto strzelał w niego pierunami. Sebastian obrócił kamerę w stronę nieba i zamarł. Było tam widać jakby portale które pokazywały inne ziemie, przez wszystkie przechodził piorun który zasilał gościa który walczył z Damianem. Widać był że ten ktoś był silny, bardzo silny. Czyściciel powoli nie dawał sobie rady aż nagle dostał i upadł na ziemię. Sebastian popatrzył na strój i przypomniał sobie o wynalazku który stworzył jakiś czas temu.
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz