Arminiika odbywała
swoją codzienną medytację nad grobem swojego ojca gdy poczuła że
coś jest nie tak. Niebo spowiły czarne chmury. Dziewczyna
popatrzyła w stronę ulicy, wpierw zobaczyła tam tylko małe
iskierki lecz po chwili iskry zmieniły się w portal z którego z
impetem wypadł Green Flash. Przeleciał parę metrów i uderzył w
schody z tak wielką siłą że rozwalił ich część. Arminiika
szybko zerwała się na nogi i podbiegła do niego, Sebastian coś
mamrotał lecz ta nie potrafiła go zrozumieć, skupiała się na
ranach jakie miał wszystkie były czarne, prawdopodobnie był mocno
połamany. Dotknęła go ręką klatki piersiowej i zamknęła oczy,
pod jej ręką pojawiło się żółte ciepłe światło. Chłopak po
chwili nie miał ran. Zawołała parę osób żeby pomogły jej wstać
i zaprowadzić Sebastiana do świątyni bo sama była zmęczona po
takim leczeniu. Sebastian obudził się obolały w łóżku był sam,
gdy odkrył pościel zauważył że jest prawie nagi, miał na sobie
tylko dresowe spodnie, chłopak był mocno umięśniony i
wyrzeźbiony. W kącie pokoju zobaczył siedzącą Arminiikę która
wlepiała w niego swój mądry wzrok. -Jak się czujesz? Powiedziała
podchodząc do niego i siadając na łóżku. -Nie jest okej, tylko
trochę mnie boli wszystko. -To cud że żyjesz, ledwo cię
uzdrowiłam. -Dzięki. -Co tam się stało? Sebastian spojrzał na
nią z żalem i opowiedział wszystko z trudem utrzymując się od
łez. Arminiika nie była tak silna i uroniła parę łez. -Wiem
dlaczego to się dzieje ale kim jest ta kobieta to nie mam pojęcia.
Ogólnie to się już kiedyś stało, zdarza się to raz na
nieokreślony czas , i już raz się zdarzyło ale ludzie byli
wykształceni do tego stopnia że jedyne co mogli zrobić to
namalować to na ścianie. Sebastian z trudem wstał podparł się o
Arminiikę i z gołą klatą pokuśtykał w kierunku ściany. Na
miejscu zobaczył namalowanych czymś czerwonym ludzi którzy
patrzyli w górę nad nimi były setki portali, ale nigdzie nie było
dziwnej kobiety. -Jak chcesz się dowiedzieć co chce ta kobieta?
-Jest jeden który wie wszystko. -Kto? -Czas. -I myślisz że to zadziała? -Mam nadzieję że tak. Wtem niebo się zachmurzyło na niebie pojawiły się portale do innych światów. -O nie, ona tu jest. -Myślałeś że tak łatwo mi uciekniesz? Sebastian spanikował, bał się jej i uciekł zostawiając Arminiikę samą, nie myślał wtedy trzeźwo, po 50 kilometrach zatrzymał się i upadł na ziemię jego oddech był płytki i szybki. -Dlaczego zostawiłeś ją tam samą? Obiecałeś mi że się nią zajmiesz. Ten głęboki głos, spokojny, przypominający stare czasy. Sebastian odwrócił głowę i spojrzał w górę. -Mistrzu Chi? Wyglądał on niesamowicie, był w połowie przeźroczysty a na sobie miał ubranie zrobione ze złota, lewitował nad ziemią, jego mina była zaniepokojona. -Ja, ja... nie potrafię z nią walczyć... -Potrafisz to twój mózg zakłada inaczej, pozwól że opowiem ci krótką historię. Kiedyś przyszedł do mnie pewien chłopak wraz z moją córką. Jedyne co wciąż mi mówił to to że stracił moc i musi ją odzyskać, ale ja widziałem że stracił coś jeszcze. Jego część która znikła wtedy, w tej maszynie... maszynie do której byłeś podpięty ty i Zielony Sprinter. To tam stoczyłeś z nim walkę i to tam straciłeś część siebie. Wiem że nikomu nie mówiłeś o tej walce i o niej nie chcesz rozmawiać ale głównie chodzi mi o to że mogłem wtedy od razu dać ci moc bo wiedziałem że jesteś dobry, lecz wtedy dalej byłbyś bez tej części. Postanowiłem wtedy ciebie wytrenować tak abyś odzyskał tą część siebie i odzyskałeś niszcząc wroga który tak jak ten zasiał w tobie strach. Teraz widzę że ta część znów znikła. Ty i ona tworzycie całość i nawet teraz gdy ta całość jest rozerwana nie możesz się poddać, to że się boisz to normalne. Kto się nie boi? -Ale ja nie mam z nią szans. -Z nim też nie miałeś, tak samo jak nie miałeś wtedy z Zielonym Sprinterem i swoim przyjacielem. A jednak zawsze robiłeś to. Przecież jakie były możliwości że ze swojej mocy stworzysz nową iskrę prędkości? Ona dawała moce wszystkim sprinterom a ty miałeś tylko swoją moc. Wiesz czemu ci się udało? -Czemu? -Bo wierzyłeś w to że się uda, to właśnie wiara jest tą częścią którą potrzebujesz aby być sobą i choć teraz ją straciłeś to musisz ją odzyskać. A teraz biegnij Sebastian, biegnij bo moja córka ona... Mistrz Chi nie zdążył dokończyć a Sebastian pomknął w stroną Arminiiki. Wystawił ręce szeroko będąc prawie na miejscu a w nich uformowały się dwa sztylety, zrobione w całości z piorunów. Sebastian zatrzymał się przed Arminiiką. Wystrzelił w kierunku kobiety. Był przestraszony lecz myśl o tym że Arminiice mogło by się coś stać... Zranił kobietę jednym sztyletem w brzuch. Ta odsunęła się i krzyknęła -Dość! Wszystko wokół niej eksplodowało Sebastiana przybiła do ściany a sama podeszłą do Arminiiki. -Taki jesteś mądry? I myślisz że możesz ze mną wygrać? Spróbuj wygrać z nią. Wbiła brzuch Arminiiki szpon, ta chwilę się powierciła aż w jej oczach było widać śmierć, później wypełniło je czarna poświata, Cały świat zaczął się trząść i rozpadać. -Powalcz z nią. Powiedziałą upuszczając dziewczynę na ziemię i znikając w portalu. Arminiika wstała, podniosłą kawałek metalu, cały świat się walił. Nie było jej już w ciele, teraz była tam tylko ciemność. Zamachnęła się, Sebastian zrobił unik, nie chciał z nią walczyć nawet jeśli to już nie była, nie potrafił w to uwierzyć, bez niej wszystko mu się zawalało. Kiedy ta go obijała ten myślał i winił się że ją tam zostawił że nie zabrał jej w bezpieczne miejsce, że zawiódł Mistrza Chi, że ją stracił na zawsze. Nie mógł pozwolić na więcej, chwycił upiora za ręce, przewrócił i pocałował. Pocałunek był głęboki i namiętny, trwał on w najlepsze gdy cały świat w okół nich się walił. Sebastian otworzył oczy, czarna poświata ustąpiła jej pięknym oczom, lecz były one słabe, dziewczyna przytuliła się do niego powiedziała że go kocha i że w niego wierzy a następnie jej ciało zwiotczało. W tym walącym się świecie szybko zaniósł ją na grób jej ojca i włożył do środka całując ją ostatni raz. Zamknął kryptę i z całej siły pchnął w przestrzeń, aby się nie zniszczyła tylko przetrwałą w kosmosie. Odwrócił wzrok, chciało mu się płakać jak nigdy dotąd, lecz chciał być silny dla niej... musiał być. Spojrzał jeszcze raz na rozpadający się świat, szczeliny zaczynała wypełniać lawa. założył maskę i ruszył zostawiając za sobą świat, zostawiając za sobą Arminiikę. Wbiegł do portalu a następnie cała planeta wybuchła. Nadając wielkiej szybkości latającej krypcie. Która udałą swoją wędrówkę po kosmosie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz